Zastanawiasz się jak wdrożyć zarządzanie turkusowe zgodne z ideą Frederica Laloux w Twojej organizacji? Chcesz się dowiedzieć co czeka Cię podczas rejsu po turkusowym oceanie? Nie wiesz jak się do tego przygotować? Pozwól, że pożeglujemy razem a zaczniemy od… odcumowania!
Wyobraź sobie, że jako szef firmy czy zespołu chcesz ze swoimi ludźmi podjąć się wyzwania, polegającego na samodzielnym wybudowaniu jachtu a następnie opłynięciu nim kuli ziemskiej. Jak się za to zabrać?
Najpierw jako kapitan statku i pomysłodawca rejsu powinieneś się przekonać czy Ci to w ogóle pasuje. Zastanów się nad wątpliwościami, jakie masz. Przeanalizuj obawy, które pojawiają Ci się z „tyłu głowy”. Przyjrzyj się swoim przekonaniom. Jak myślisz, co będzie Cię wspierać w tej misji, a co skutecznie zniechęcać do wyruszenia w taki rejs?
Następnie sprawdź czy Twoi załoganci mają ochotę wypłynąć z Tobą w taki rejs. Jakie mają umiejętności i predyspozycje? Jakie role będą chcieli pełnić (na turkusowej łajbie bezprzedmiotowe są kłótnie o to, kto będzie bosmanem, lecz bardzo wskazane są rozmowy na temat tego, kto efektywnie wybierze żagle). Im więcej się o sobie dowiecie tym lepiej! Już na bardzo wstępnym etapie będziecie wiedzieli, kto odda się idei rejsu w całości, a kto z pewnością z Wami nie popłynie. Być może warto będzie już teraz określić kogo będziecie potrzebowali jeszcze zrekrutować do załogi i jakie ta osoba powinna mieć cechy.
Kolejnym krokiem może być zabranie całej ekipy w krótki rejs razem – po to, aby poznać swoje mocne i słabe strony, dowiedzieć się więcej o sobie, wzmocnić kooperację, zaufanie, przetestować sposoby radzenia sobie z nieuchronnymi konfliktami, przyjrzeć się zaangażowaniu poszczególnych członków załogi i gotowości do przejmowania odpowiedzialności.
Kiedy dowiecie się już o sobie wystarczająco dużo – aby móc podjąć świadomą decyzję o wspólnym przedsięwzięciu – czas na uzupełnianie niezbędnych umiejętności. Zarówno tych przydatnych już podczas żeglowania dookoła świata, jak i tych potrzebnych do budowy super-jachtu, na pokładzie którego macie pokonywać najstraszniejsze burze. Trochę się trzeba będzie nauczyć…
Następnie czas na projektowanie. To czas, w którym trzeba połączyć intelektualne siły wszystkich członków załogi. Czasami może się przydać mała pomoc osoby, która zbudowała już kilka jachtów – jakaś sugestia skąd czerpać wiedzę, podpowiedź, gdy utkniecie na mieliźnie, lub głos adwokata diabła, gdy zagalopujecie się w „hurra-optymizmie” i zaczniecie ignorować czarne, ale bardzo realne scenariusze.
Gdy wszystko będzie już zaprojektowane – czas na realizację! Z pewnością nie obędzie się bez poprawek projektu, modyfikacji i dostosowań. W końcu projekt był tylko teoretyczny, a teraz pora na wodowanie! Po przetestowaniu załogi i statku, zaplanowaniu podróży, zaprowiantowaniu, załatwieniu wszelkich formalności czas powiedzieć: AHOJ!
Więcej: http://personaglobal.pl/teal/
Źródło: Darek Dobrzyniecki, Persona Global