Julia Izmałkowa

Julia Izmałkowa

Czym jest Mindfulness i dlaczego warto zwracać na niego uwagę w kontekście HR-u?

Mindfulness – to nie jest pustka czy brak myśli, jak niektórzy uważają… Nie jesteśmy robotami. Mindfulness oznacza bycie w pełni obecnym i oddanym temu, czego doświadczamy tu i teraz. To także bycie świadomym tego, co w danym momencie robimy i co się z nami dzieje. Jeżeli odpowiadam na maile to nie sprawdzam jednocześnie Twittera, nie piszę posta na Facebooku i nie martwię się, czy zdążę odebrać rzeczy z pralni przed jej zamknięciem. Jeżeli słucham prezentacji – to nie zajmuję się niczym innym. Słucham i kiedy pojawiają się jakieś wątpliwości – notuję lub zadaję pytanie. Jestem tylko „w tej prezentacji”.

Z punktu widzenia HR – pracownik, który wierzy i praktykuje filozofię Mindfulness to świadomy pracownik, a taki to skarb. Osoba taka ma dużo mniejsze poznawcze i emocjonalne ADHD, więc potrafi dobrze planować swoją pracę. Kiedy nie może czegoś zrobić – jest tego świadoma i szuka rozwiązania, zamiast tkwić w bezsilności. Jest to osoba, która dużo bardziej realnie ocenia możliwości swoje i innych, potrafi lepiej planować i lepiej zarządzać swoim czasem. Jest doskonałym szefem i managerem, bo zamiast stosować strategię cytryny w stosunku do swoich pracowników – wycisnąć z człowieka ostatnie siły – jest bardziej jak hodowca orchidei – wie, że trzeba je podlewać i pielęgnować codziennie, aby pozwolić im się rozwijać w swoim czasie. Wtedy pięknie zakwitną.

Dlaczego ta koncepcja staje się coraz bardziej popularna?

Ponieważ jest praktyczna. W czasach, kiedy mamy wszystkiego za dużo: wyborów, bodźców, pokus, wyzwań, możliwości, stajemy się maksymalistami. Często jesteśmy sparaliżowani opcjami – boimy się dokonać wyboru – bo nie chcemy stracić, nie chcemy wybrać, bo boimy się, że może być jeszcze lepiej i jeszcze lepiej, więc z lęku przed porażką nie robimy nic lub gonimy wszystkie króliczki.

Filozofia Mindfulness mówi – zrób najlepiej jak potrafisz w danej chwili. Bądź świadomy swoich możliwości i wykorzystaj je w pełni. Jeżeli czegoś nie zrobiłeś lepiej, to dlatego, że nie mogłeś lepiej – gdybyś mógł – to byś zrobił. Więc nie ma winy. Nie ma wyrzutów. Nie ma samobiczowania się. Jest wiara i pewność siebie, że jestem wystarczająco dobry, aby w pełni rozwinąć skrzydła. Jak wysoko – sam będę wiedział. Człowiek jest wtedy królem siebie. A wszyscy lubimy przebywać i pracować z królami 🙂

Jakie korzyści dla pracowników płyną z takiego „nowego nastawienia”. W czym ono może im pomóc?

Pracownicy często mają poczucie posiadania pętli na szyi i krzyża na plecach. Ile by nie biegli – zawsze jest za wolno. Ile by nie robili – zawsze jest za mało…

Praktyka Mindfulness daje im poczucie osadzenia w rzeczywistości – są w stanie realnie ocenić swoją rzeczywistość i dbać o rzeczy, na które mają realny wpływ, zamiast przejmować się czymś, co nie jest możliwe. Daje im także możliwość lepszego zaplanowania swojego czasu i większego poczucia satysfakcji – bo robią to, do czego się zobowiązali i odrzucają to, co nie jest możliwe. W skupieniu jest nie tylko wielka siła, ale pewność i sposób. Jest łagodność w stosunku do siebie. W tym szybkim i wymagającym świecie wszyscy potrzebujemy odrobinę łagodności.

Kiedy i jak najlepiej możemy zastosować Mindfulness?

Najlepiej kiedy stanie się to częścią naszej filozofii życiowej, a więc wtedy, gdy sami zobaczymy, że to ma sens, że jest to praktyczne i radosne podejście. Wtedy zrzucimy z piedestału multitasking i zobaczymy, że więcej doświadczamy, jesteśmy spokojniejsi, bardziej się ze wszystkim wyrabiamy. Tak się dzieje, kiedy jesteśmy całym sobą tylko przy tej jednej rzeczy, którą robimy.

Najlepiej zacząć od rzeczy małych i rozkręcać się powoli, bo jeżeli ustawimy sobie za duże cele, to szybko się zrazimy. Odradzam podejście w stylu – od teraz będę na wszystkim 100% skupiony i nie będę robił kilku rzeczy na raz. Jeśli do tej pory byliśmy mistrzami multitaskingu, to tak postawiony cel jest absurdalny i nierealny. Szybko się zrazimy. Warto zacząć od małych kroków. Na przykład, kiedy robimy coś ważnego, odłączmy sobie na godzinę połączenie z internetem, żeby nie rozpraszać swojej uwagi mailami i Facebookiem. Potraktujmy tę godzinę, jako czas przeznaczony wyłącznie na to jedno zadanie.

Przeprowadzała Pani wiele badań etnograficznych. Na co zwraca uwagę współczesny pracownik w firmie, w której pracuje? Co go motywuje do działania?

To niestety tak jakby zapytać dokąd jeżdżą samochody… 🙂 Różni pracownicy w rożnych firmach, w różnych branżach, na różnych etapach swojego życia i kariery zawodowej zwracają uwagę na niezwykle odmienne rzeczy.

To, co ich łączy to poszukiwanie tego, co DLA NICH jest najważniejsze. A to z kolei pokazuje, jak istotne jest bycie uważnym względem ludzi, z którymi pracujemy.

Najbardziej motywujące do działania jest zindywidualizowane i humanistyczne podejście do pracownika. Tak, aby czuł, że jest traktowany jak człowiek przez człowieka, a nie przez korporację. To świetnie, jeżeli firma zapewnia wyjazdy integracyjne, szkolenia, piękne i przestrzenne biuro, ale tak naprawdę ważniejsze dla pracownika jest to, że kiedy potrzebuje pracować z domu przez tydzień, albo woli nad pewnymi projektami popracować wieczorami, bo wtedy jest skuteczniejszy, to firma stworzy mu do tego warunki. Najważniejsze, aby miał poczucie, że JEGO Potrzeby są ważniejsze niż PROCEDURY, że nie jest trybikiem, że zawsze jest w firmie ktoś, kto go wysłucha i odpowie na pytania, wątpliwości, oczekiwania. Kiedy szef jest UWAŻNY w stosunku do pracownika – to wie, gdzie są jego mocne i słabe strony, a zarządzanie polega nie na tym, że NIE będzie go naciskał, żeby robił to, co ma robić, ale na odkryciu w nim potencjału, którego on sam jeszcze nie widzi i wspieraniu go w jego rozwoju.

Świat się zmienia, technologia się zmienia my także jako ludzie zmieniamy się, ale bardzo powoli. Od lat, najczulszym naszym punktem jest nasze ego czyli miłość własna. A każda miłość wymaga uwagi i troski. Owszem, pracujemy dla pieniędzy – po to jest praca, ale jeśli lubimy poniedziałki, to wchodzimy na wyższy poziom – lojalności i zaangażowania w pracę. To jest bardziej wartościowe i trwałe dla pracodawcy, bo nie kupione, ale zasłużone.

Czy te czynniki dotyczą tylko dużych korporacji, czy również mniejszych firm? A może w małych przedsiębiorstwach jest zupełnie inaczej?

Człowiek to człowiek.
W dżungli amazońskiej tak samo, jak w dżungli na Domaniewskiej – chce takich samych rzeczy – chce być szczęśliwy, czuć satysfakcję z tego, jak żyje, kim jest i dokąd zmierza. Większość firm daje wachlarz różnorodnych możliwości, więc przyciąga osoby o różnych ambicjach i różnych potrzebach, ale niezmienne jest to, że każdy chce być zauważony i traktowany indywidualnie. Co pokazuje, jak ważne jest świadome podejście ze strony pracodawcy.

Nadmiar bodźców, przepracowanie występują zarówno w małych jak i dużych firmach. Zatem ćwiczenie koncentracji na tym, co jest ważne TERAZ i wykonywanie tego najlepiej, jak potrafimy w danym momencie, jest przydane zarówno w jednoosobowym przedsiębiorstwie jak i w korporacji tak wielkiej, jak Coca Cola. Oczywiście Ci, którzy są pośrodku – też poczują korzyści z przestawienia się na inny rytm.

Co najbardziej może przeszkadzać w efektywnym wykonywaniu obowiązków?

Nadmiar, a raczej poczucie nadmiaru. Ciągłe poczucie silnej presji, że się nie wyrobimy, bo się nie da. Efektem takiego podejścia może być wyuczona bezradność. Jest to stan, w którym nawet nie zabieramy się za niektóre rzeczy, bo wiemy, że i tak ich nie ogarniemy. W następstwie tworzymy sobie zaległości, które rosną w takim tempie, jak nasze poczucie winy i niekompetencji, bo jesteśmy przekonani, że inni radzą sobie z obowiązkami lepiej.

Kolejną rzeczą, która bardzo przeszkadza w efektywnym wykonywaniu obowiązków jest kultura copy paste. W wyniku ciągle powtarzających się czynności zaczynamy myśleć coraz bardziej schematycznie i mało kreatywnie, co zmniejsza naszą efektywność. Przełączamy się z trybu, jak zrobić dobrze, na tryb, jak zrobić szybko. A szybko często oznacza tak, jak już znam – bo w tym nadmiarze brakuje czasu na myślenie, więc chodzimy na skróty i koncentrujemy się na załatwieniu sprawy, a nie na rozwiązaniu.

Na świecie Mindfulness jest popularne, czy zna Pani przykłady, które udowadniają, że warto stosować tę koncepcję w organizacji?

Google oferuje swoim pracownikom szkolenia z medytacji. W niektórych siedzibach koncernu jest specjalny przeznaczony do tej czynności pokój. Wielu przywódców światowych i polskich organizacji, z którymi miałam okazję przeprowadzić rozmowy, czy badania – praktykuje medytację i zasadę Mindfulness w swojej pracy.

Piort Voelkel – prezes grupy Vox – mój absolutny idol jest przesiąknięty tą koncepcją. Obserwowanie go w pracy jest czystą poezją – on jest tu i teraz. Potrafi powiedzieć – zajmę się tym, ale daj mi godzinę, bo chcę dokończyć to, co zacząłem. Nie ma w sobie napięcia motyla – nie skacze od zadania do zadania – jest skupiony na tym, na czym w danym momencie się koncentruje.

Taka filozofię wprowadza też w swojej firmie – organizując wiele szkoleń.

Living in the moment, czy to rzeczywiście motto Millenialsów. Czy pokolenie Y jest naprawdę „inne”?

Każde pokolenie jest inne, bo wychowujemy się w różnych kontekstach, ale nie zgadzam się z filozofią, że Millenialsi są jacyś szczególni, bo nie dbają o przyszłość i są egoistami. Są takimi sami egoistami, jakimi byliśmy my, czy nasi rodzice w ich wieku. Ich living in a moment oznacza, że dbają o to, o co mogą zadbać. Wiedzą, że wszystko teraz jest tak zmienne, że planowanie nie ma za dużego sensu. Są więc rozsądni w swoim podejściu – dostosowani do współczesnego kontekstu.

A czy badania etnograficzne pokazują, czym różnią się dotychczasowe pokolenia?

Badania etnograficzne opisują rzeczywistość taką, jaka ona jest w kontekście takim, w jakim funkcjonuje.

To, co my widzimy w badaniach to, że więcej obrazów współczesnego pokolenia jest wykreowanych przez media i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę kontekst, czyli zmiany technologiczne, które są szybsze niż kiedykolwiek; stan dobrobytu dużo większy niż kiedykolwiek; nieograniczone możliwości, ale też bardzo dużą konkurencję – to zobaczymy, że różnica polega na dostosowaniu się do tego, jak jest. Esencja pozostaje taka sama, jak pokoleń poprzednich: chcą być szczęśliwi, realizować się, mieć poczucie dumy z siebie i swojego życia – tyle, że muszą wybrać teraz inne strategie niż my kiedyś. Zamiast doszukiwać się w tym czegoś złego – dobrze jest zrozumieć ich wszechświat, ich intencje i motywacje – wtedy lepiej zrozumiemy, że tak naprawdę więcej nas łączy niż dzieli. Nie musimy iść z nimi na wojnę – tylko przyjąć, że są inni niż my. Tak, jak pokolenie naszych rodziców musiało przyjąć, że my jesteśmy inni niż oni.

Dynamika pokoleniowa się nie zmieniła, od wieków słyszymy to samo od starszych pokoleń względem młodszych.

Czy mogłaby Pani powiedzieć o 5 podstawowych zasadach komunikacji z młodym pokoleniem – na podstawie obserwacji i badań?

Są takie same, jak z każdym innym młodym pokoleniem:

1. słuchać więcej – niż mówić
2. służyć bardziej – niż rozkazywać
3. zaakceptować bardziej – niż przekonywać do swoich racji
4. być skupionym na rozwiązaniu bardziej – niż na formie czy procedurach
5. przyjąć dobre intencje bardziej – niż zakładać, że ktoś jest wrogiem

A jakie są najczęściej popełniane błędy w tej materii?

Częściej chcemy mieć rację, niż znaleźć skuteczne rozwiązanie. Bardziej nam zależy na mówieniu i przekonaniu do swoich racji, niż na wysłuchaniu i zrozumieniu. Zakładamy rzeczy oczywiste, które nie są oczywiste.

Przyjmujemy, że każdy myśli tak samo, ma taką samą prawdę i takie same definicje. Tymczasem, każdy ma swój wszechświat i swoje kontury tej rzeczywistości.

Czy są jeszcze jakieś trendy, które Pani dostrzega, a mogą również dotyczyć naszej branży?

Trend, o którym mało się mówi, a uważam, że jest ważny – to OGRANICZANIE opcji wyboru. Żyjemy w świecie nadmiaru bodźców. Wszystkiego mamy za dużo i za intensywnie. Nawet w kawiarni dziś wybieramy między mlekiem sojowym, ryżowym, bez laktozy, kokosowym a normalnym. Im więcej mamy opcji, tym bardziej wybory stają się paraliżujące lub niemożliwe. Tym częściej żyjemy w poczuciu, że może powinniśmy wybrać coś innego. Tym bardziej dokucza nam dysonans poznawczy i przekonanie, że być może powinniśmy byli zrobić inaczej.

W efekcie, sami nie wiemy już, czego chcemy, co jest dla nas dobre i na co mamy ochotę w TEJ chwili.

Stąd ważne jest uproszczenie rzeczy. Zmniejszenie opcji wyboru, ale tak, żeby ich granice były bardziej miękkie.

Nie musimy mieć wszystkiego, co najlepsze, ale najlepiej jest mieć wszystko, co jest dla nas dobre. Przyjemniej na tu i teraz.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

NEWSLETTER

HUMAN RESOURCES
HOT NEWS

OSTATNIO DODANE
SOCIAL HR CORNER