Jest to jednak bardzo różnorodna grupa, na którą składają się ludzie o różnym doświadczeniu, sytuacji finansowej oraz perspektywach rozwoju.
– Symbolem nowego rynku pracy jest Uber, który daje każdemu posiadaczowi samochodu możliwość zarabiania w elastycznych godzinach, praktycznie bez bariery wejścia. Wszystko dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii – mówi Konrad Hrabia, operational director w firmie Modis. Podkreśla jednak, że nie każdy z tych wolnych strzelców powinien być postrzegany jak kierowca Ubera.
Więcej niż samozatrudnienie
Solopreneur to określenie przedsiębiorcy, dla którego produktem jest jego unikatowa wiedza i to właśnie na swojej osobie buduje cały kapitał firmy.
– Od samozatrudnionych różni się przede wszystkim podejściem. W przeciwieństwie do nich, to on wybiera sobie klientów i określa stawki za jakie pracuje. Samodzielnie kształtuje również godziny w jakich jest dostępny dla pracodawcy – wskazuje Konrad Hrabia. – Co prawda wielu z solopreneurów zapewne wyewoluowało z samozatrudnionych, jest to jednak inne zjawisko. Przy samozatrudnieniu to pracodawca jest silniejszą stroną wymuszającą konkretną formę współpracy. Z kolei solopreneur wybrał tę formę i to firmom zależy, by przyciągnąć go jako konsultanta.
Mniej niż własna firma
Jednocześnie Konrad Hrabia podkreśla, że w przeciwieństwie do przedsiębiorcy, solopreneur nie ma ambicji rozwoju biznesu na większą skalę.
– Sam jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a wszystkie prace związane z prowadzeniem firmy robi sam.
Jest też najważniejszym zasobem własnej firmy i jedyną jej marką – mówi Konrad Hrabia. – Nie jest zainteresowany zbieraniem zespołu czy delegowaniem pracy, nie ma ochoty dzielić się zyskami ani ufać komuś na tyle, by powierzyć mu ważnego klienta – podkreśla ekspert.
Z tego względu solopreneur ma małe szanse na globalny rozwój i przeskalowanie swojego biznesu powyżej pewnej wielkości.
– Z przyczyn oczywistych samodzielny specjalista pracuje za zupełnie inne kwoty i w zupełnie innym wymiarze niż przedsiębiorstwo. Z drugiej strony, ryzykuje mniej i na mniejszą skalę – wskazuje Konrad Hrabia. – Właściciel firmy najpierw musi zapłacić dostawcom i pracownikom, a w razie zatorów płatniczych on sam znajduje się na samym końcu listy płac. Z kolei solopreneur bierze wszystko dla siebie i z nikim się nie dzieli, może poza księgową – podkreśla.
IT i marketing
Działalności jako solopreneur sprzyja praca w branżach, w których szczególnie liczą się osobiste kwalifikacje i specjalistyczna wiedza. Przykładem może być marketing, IT, prawo i doradztwo finansowe.
– Szczególnie dobrym przykładem są specjaliści IT, którzy często zamiast szukać stałego pracodawcy starają się raczej wyszukiwać interesujące projekty, w które mogą się zaangażować. Tym samym pracują poza korporacyjną hierarchią i stylem jednej firmy, skupiając się raczej na konkretnych zadaniach do wykonania – uważa Konrad Hrabia. Dodaje, że nowoczesne projekty IT są szczególnie przyjazne solopreneurom, a narzędzia wytworzone na ich potrzeby sprawdzają się w kolejnych branżach.
– Standardem jest komunikowanie się poprzez Slacka, a przytłaczająca większość firm organizuje swoją pracę nad projektem IT przy użyciu Jiry. Powoduje to, że w wielu przypadkach środowisko pracy jest takie samo, a zmienia się jedynie projekt oraz współpracownicy – uważa Konrad Hrabia. – Branża IT to środowisko międzynarodowe, dzięki czemu nie ma problemu, by jednego dnia pracować dla firmy z Warszawy a dwa dni później obsługiwać klienta z Dżakarty. Wszystko bez ruszania się sprzed komputera. Zdaniem eksperta ten model pracy można bez większych problemów realizować w kolejnych branżach opartych na wiedzy i kompetencjach pracowników.
– Decentralizacja dotyka już marketingu, wielu grafików czy copywriterów woli działać jako rynkowe wolne elektrony niż przeznaczać cały swój czas na jednego klienta. Dlatego solopreneur będzie coraz częstszym modelem pracy – podsumowuje Konrad Hrabia.