Koronawirus niewątpliwie wpłynął na postrzeganie pracy, zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców. Tam, gdzie było to możliwe wprowadzono pracę zdalną. Towarzyszyły temu obawy o umiejętność korzystania z nowych narzędzi, wydajność, czy motywację. Jak z perspektywy czasu oceniamy wprowadzone zmiany? Czy wypracowane rozwiązania zostaną w firmach na dłużej? A może wrócimy do stanu „sprzed”?
Pandemia z pewnością wymogła na pracodawcach i pracownikach większą odwagę technologiczną. Nauka podstawowych narzędzi internetowych przestała być odkładana na nieokreśloną przyszłość. Do naszych domowych biur wkroczyły komunikatory i aplikacje, które umożliwiły codzienną pracę z domu. Zdolność przyswajania technologii i szybkość wyłapywania kolejnych internetowych niuansów to bez wątpienia ważny sygnał dla pracodawcy.
– Wielu naszych klientów opowiada o swoich pracownikach z różnych grup wiekowych, o których bali się najbardziej w tym kontekście. I jak się okazuje, bezpodstawnie mieli obawy, ponieważ większość pracowników świetnie poradziła sobie z obsługą MS Teams, Skype czy innych programów i aplikacji – mówi Paulina Milczanowska-Stećków, specjalistka ds. HR w LSJ HR Group.
W ten sposób pracodawcy dowiadują się, kto jest w stanie nadążyć za pospiesznie galopującymi czasami i wszelkimi zmianami, które bez proszenia o zgodę zagościły w tychże realiach.
Badanie Digital Workforce nie pozostawia złudzeń. Pracodawcy, którzy za priorytetowe uznają, by ich pracownicy mieli łatwy dostęp do aplikacji, mocno zyskują. Przede wszystkim ich zespoły poświęcają około 20% czasu mniej na ręczne wykonywanie procesów, a także sprawniej podejmują decyzje. Co więcej, ponieważ praca to przede wszystkim wykonywanie wymaganych czynności, coraz więcej nowoczesnych firm rezygnuje ze stałego, np. ośmiogodzinnego czasu pracy, przenosząc swoje zainteresowanie na tryb zadaniowy. Po co pracownik miałby siedzieć w biurze osiem godzin i pozorować pracę, skoro mógłby pójść do domu, jeśli udało mu się zrealizować zadania po 6 godzinach? Praca zdalna niejako samoistnie kreuje takie sytuacje. Pracownicy często nie są kontrolowani w pełnym zakresie, więc mogą pozwolić sobie na zmianę nawyków. Ba! Według wielu badań praca zdalna skutkuje wzrostem wydajności! Sprzyja temu fakt, że nie jesteśmy odciągani od obowiązków przez naturalną potrzebę tworzenia relacji towarzyskich, a także to, że zmieniamy środowisko zatrudnienia, co zbawiennie działa na nasze umysły. Ponadto mamy większe siły witalne, gdyż śpimy dłużej i dostajemy nowe wyzwania, które wyzwalają samodyscyplinę i niezależne myślenie krytyczne.
– Okres pandemii i całkowite przeformułowanie trybu w wielu przypadkach na przymusową pracę zdalną, były ogromnym wyzwaniem i sprawdzianem dla funkcjonowania firm. Musieliśmy znaleźć rozwiązanie na utrzymanie efektywności działania, relacji i motywacji w zespole. Przeprowadzane badania w tym okresie wskazywały, że w większości organizacji praca zdalna przynosiła takie same, a nawet lepsze efekty jak stacjonarna, w biurze. Pracodawcy stanęli więc przed ważnym pytaniem, czy wprowadzić home office jako standard w organizacji? Wielu odpowiedziało sobie, że tak i rozpoczął się już proces transformacji oraz reorganizacji pracy zespołów. Jednak pojawiają się również głosy, że całkowita praca poza biurem może zadziałać negatywnie w kontekście jednostki w organizacji. Pracownik będzie mniej przywiązany do firmy, nie będzie się utożsamiał z marką i ludźmi, nie będzie odczuwał przywiązania do zespołu, co eliminuje działania proaktywne. Biorąc to pod uwagę, jestem zdania, że w większości firm home office stanie się nieodłącznym benefitem lub wprowadzony zostanie system rotacyjny, np. tydzień w biurze na tydzień w domu – uważa Joanna Korpowska, specjalistka ds. rekrutacji LSJ HR Group.
Do tego dochodzą kolejne plusy. Redukujemy do zera koszty dojazdu do firmy, jesteśmy spokojniejsi, gdyż nie narażamy się na czynniki stresogenne, a także mamy więcej czasu na relaks z najbliższymi oraz rozwój swoich pasji.
Do niedawna praca zdalna była traktowana jako benefit, dodatek mocno pożądany przez pracowników. Część pracodawców nawet wpisywało do indywidualnych umów ewentualność częściowego pełnienia obowiązków z domu. Jednak badania firmy Kantar TNS z 2018 roku wskazywały, że tylko 32 proc. Polaków miało możliwość pracy zdalnej. Jest to tym bardziej zaskakujące, że według badań Powwownow z 2019 aż 81% ankietowanych stwierdziło, że możliwość pracy zdalnej zwiększa atrakcyjność oferty zatrudnienia.
– Bardzo często spotykamy się z opinią kandydatów, że praca zdalna nie wiąże się z potrzebą posiedzenia w domu, ale podyktowana jest wieloma innymi życiowymi obowiązkami, jak np. dzieci. Po co brać zwolnienie na dziecko lub urlop, kiedy wydarzy się jakaś nagła sytuacja, jeśli możemy równie efektywnie popracować z domu – podkreśla Paulina Milczanowska-Stećków.
Koronawirus sporo w tym zakresie namieszał. Wielu z nas przymusowo rozpoczęło pracę z domu, czemu skwapliwie przyglądali się pracodawcy. Już po kilku tygodniach wielu z nich zaczęło rozważać rezygnację z części biur, żeby zaoszczędzić na kosztach wynajmu powierzchni.
Nie sposób obecnie stwierdzić, w jakim stopniu to nastąpi, ale nikt nie ma wątpliwości, że będziemy pracować zdalnie częściej niż dotychczas. Może sprzyjać temu realna groźna, że jesienią nastąpi druga fala pandemii. Jest wielce prawdopodobne, że znów zostaniemy zmuszeni do pełnienia czynności zawodowych poza standardowymi biurami. To ważne, by firmy skorzystały z nowego doświadczenia i stworzyły odpowiednie procedury na wypadek podobnych zdarzeń, a także jasne schematy postępowania w opcjach kryzysowych.
Najbliższe miesiące odpowiedzą na wiele pytań, które teraz się rodzą. Bez wątpienia jednak potrzeba jest matką wynalazków, więc już można uznać, że nastała nowa era w tradycyjnym modelu postrzegania pracy. My wyjdziemy z tego zwycięsko. A Ty?