Z wellbeingiem jest tak, jak z maską tlenową w samolocie. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia – wbrew podszeptom dyktowanym przez serce – nim założymy ją innym, najpierw musimy założyć ją samym sobie. Stewardessy i stewardzi zawsze przypominają nam o tym zanim samolot oderwie się od ziemi, jednak w pracy rzadko mamy pomocników, którzy przypomną nam… o dbaniu o siebie. A to przecież w pracy spędzamy większość aktywnego dnia. Jak i o czym powinniśmy pamiętać, by móc nie tylko lepiej funkcjonować, ale też realizować stawiane nam cele?
Wellbeing to słowo odmieniane ostatnio przez wszystkie przypadki i osoby. Nic dziwnego. Dbanie o dobrostan jednostek, społeczności, ale też otaczającego nas środowiska, to wyznacznik rosnącej świadomości i odpowiedzialności. By skutecznie zadbać o innych trzeba jednak najpierw zadbać o siebie. Dlaczego? Ponieważ tylko wtedy, gdy sami jesteśmy „zaopiekowani” mamy odpowiednie zasoby – siłę, energię i pozytywne nastawienie – by zaopiekować się także innymi. Oczywiste, lecz w praktyce – i codziennej gonitwie – wcale nie takie proste do zrealizowania.
5 filarów do zaopiekowania
Na nasz osobisty dobrostan składa się wiele elementów. Wiele z nich pozostaje w naszej gestii i sami możemy nimi odpowiednio zarządzić, na część wpływ mają uwarunkowania zewnętrzne. Reinhold Niebuhr – amerykański teolog protestancki – słusznie głosił, że każdemu z nas potrzebna jest siła, byśmy pogodzili się z tym, czego zmienić nie możemy, odwaga, aby zmienić to, co możemy i wreszcie mądrość, aby umieć odróżnić jedno od drugiego. Dbając o własny wellbeing skupmy się w pierwszej kolejności zatem na tym, na co sami mamy największy wpływ. Tylko co nasz dobrostan buduje?
Podstawowym filarem osobistego dobrostanu jest fizyczna sprawność i zdrowa dieta, dające siłę do działania. To także umiejętność zachowania równowagi między wytężonym wysiłkiem, zaangażowaniem i pracą, a odpoczynkiem i niezbędną regeneracją. Na nasze subiektywne odczucie wellbeingu mają wpływ również pozytywne relacje z innymi. Mając bliski kontakt z osobami, które są dla nas ważne mamy poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu w naszym życiu.
Pytanie, co buduje nasze relacje i jak je pielęgnować na co dzień? Relacje budują się i umacniają poprzez „jakościowy” czas spędzany wspólnie. Warto zatem zaplanować czas na bycie razem, wspólne przeżywanie i doświadczanie oraz tworzenie wspomnień. Z koleżankami i kolegami z pracy, z rodziną i przyjaciółmi. Żeby „wykroić nieco czasu” – którego naturalnie wciąż nam brakuje – warto włączać najbliższych do czynności i aktywności, które i tak na co dzień często wykonujemy, jak trening, bieganie czy wyjście do kina. W ten sposób realizujemy zarówno swoje cele, jak i wspólnie przeżywamy emocje podczas kinowego seansu albo razem poddajemy się cudownej mocy endorfin, które wydzielają nam się podczas treningu.
Subiektywny dobrostan
Zatrzymam się jeszcze na chwilę przy słowie „subiektywne”. Ono też jest kluczowe jeśli mówimy o wellbeingu. Dlaczego? Ponieważ każdy z nas ma inne potrzeby, inne możliwości i oczekiwania. Każdego z nas zadowala co innego i co innego motywuje do osiągania postawionych celów. Kluczem do odnalezienia wewnętrznego dobrostanu jest przede wszystkim, jak najlepsze poznanie i zrozumienie samego siebie – swoich możliwości i potrzeb.
Mini-zmiana vs. porażka postanowień
Poczucie dobrostanu wynika z umiejętności zachowania zdrowej równowagi, ale także codziennej pracy, wellbeing nie jest nam dany raz na zawsze. Co ciekawe, utrzymanie swojego dobrostanu nie wymaga dużych nakładów. Ani finansowych, ani energetycznych, ani emocjonalnych. Jedynie odrobinę konsekwencji. Chodzi o sumę małych kroków, które podejmowane codzienne pozwolą nam poczuć się lepiej i zyskać długofalowo… Czasem drobne, ale konsekwentnie budowane nawyki pozwalają poczuć się lepiej, zyskać potrzebną energię i poprawić jakość codziennego życia.
Stephen Guise w książce „Mininawyki. Małymi krokami do sukcesu” obala kilka mitów związanych ze skutecznym wdrażaniem zmiany. Po pierwsze, wyrobienie nowego nawyku nie zajmie nam zaledwie 7 dni, nie zajmie także 30, ani 66. Wszystko zależy bowiem od tego, jak realny jest cel, do którego dążymy i jak silna nasza wola, by do niego dotrzeć.
Guise przekonuje, że w miejsce zbyt ambitnych postanowień warto wdrożyć mikro-zmianę, którą jednak uda nam się utrzymać: Mininawyk to niepozorne, a zarazem konstruktywne działanie, które chcemy podejmować każdego dnia. Ze względu na swój charakter nie wiąże się ono z ryzykiem porażki. Właśnie dlatego stanowi bardzo skuteczną strategię wprowadzania w życie upragnionych zmian.
Od jakiego mininawyku zatem zacząć budować własny dobrostan? Może od nawyku sprawdzania co mi służy, czego potrzebuję i co sprawi, że w danym dniu poczuję się lepiej? Taka codzienna autodiagnoza to zarazem najlepsze ćwiczenie uważności na własne potrzeby, jak i doskonały pierwszy krok do budowania długofalowego poczucia wellbeingu. Gdy zaczniemy od siebie, łatwiej dobre praktyki będzie przenieść także na innych, bo jeśli sami zgromadzimy swój zasób, będziemy mieli czym się podzielić z innymi.
W kolejnym odcinku: Wellbeing na start. Jak dobrze zacząć dzień i wzmacniać osobisty dobrostan małymi krokami.
Autorka: Magdalena Kubiś, Product Owner Andjoy, Sodexo Benefits and Rewards Services Polska