Szczęście czy zmora? – psychologia sukcesji

Szczęście czy zmora? – psychologia sukcesji

Ten to ma szczęście! Wszystko zrobili rodzice a on przychodzi „na gotowe” – firma, pieniądze, stanowisko. Trzeba tylko być i wziąć. Czy rzeczywiście przejęcie rodzinnej firmy jest łatwe i proste?

Temat sukcesji jest nowym zagadnieniem dla polskiego runku. Ogromna większość mniejszych i średnich firm została założona w latach 80-tych i 90-tych, kiedy to otworzyły się możliwości dla rozwijania własnego przedsiębiorstwa. W najbliższym czasie ludzie, którzy firmy te zakładali, będą chcieli odejść na emeryturę i przekazać firmę swoim sukcesorom. Pozornie kwestia wydaje się dość prosta, jednak
w większości przypadków związana jest z ogromnym stresem, rozmijaniem wzajemnych oczekiwań ze strony rodziców i dzieci, konfliktów i kłótni. W rezultacie w większości przypadków sukcesja nie dochodzi do skutku lub się nie udaje a dzieci szybko z prowadzenia rodzinnego interesu rezygnują.

Jest powód do dumy

Sukcesja na polskim rynku, wśród kontrahentów i klientów firmy, przyjmowana jest dobrze. Dla jej właścicieli jest to nawet powód do dumy. Można z tej okazji odświeżyć wizerunek przedsiębiorstwa, stronę internetową, ofertę, zaproponować klientom nowe produkty czy usługi. Zaangażować nowe technologie i zaplanować nowoczesną formę komunikacji i promocji. Warto także zapewnić klientów
i kontrahentów o niezmiennej jakości swoich usług czy pozycjach oferty, na których im zależy.

Z punktu widzenia rynku, taka sukcesja będzie wiązała się z pozytywną zmianą, rozwojem i może wydawać się łatwym i naturalnym procesem. Ale czy rzeczywiście taki jest?

Smutna rzeczywistość

W Polsce większość sukcesji kończy się niepowodzeniem. W przypadku bardziej dojrzałych gospodarek rynkowych procesy te przebiegają dużo sprawniej. Przyczyn takiej sytuacji może być kilka.

Jedną nich jest nieustępliwość starszego pokolenia. Różnica pokoleń to sprawa naturalna i nawet pożądana jako element sprzyjający rozwojowi i unowocześnianiu przedsiębiorstwa. Jednak rodzice, którzy stworzyli swoją firmę w Polsce w czasach pionierskich, mają często przeświadczenie, że tylko ich sposób i pomysł na biznes jest właściwy. Nie rozumieją nowoczesnego podejścia i technologii, kwestionują oczywistą w obecnych czasach walkę o swoją niszę rynkową i klienta przy wykorzystaniu komunikacji marketingowej czy social mediów. Jeżeli coś sprawdzało się przez 30 lat to po co to zmieniać?

Z drugiej strony dzieci często nie są gotowe do przejęcia biznesu po rodzicach. Chcą rozwijać się na szerszym rynku, poznawać nowe realia, „zachodnie” korporacje i zdobywać własne doświadczenia. Często także o sukcesji rozmawia się zbyt późno i jest za mało czasu na dogłębne poznanie przedsiębiorstwa, zrozumienie niuansów i nauki sposobu funkcjonowania firmy. Wtedy dzieci zostają „wrzucone na głęboką wodę” i zmuszone do przejęcia schedy po rodzicach z narzuconym sposobem zarządzania. Nie czują się z tym ani dobrze, ani pewnie i szybko rezygnują z prowadzenia biznesu po rodzicach.

Dodatkowo, w takiej sytuacji, w rodzinie może zrodzić się bardzo poważny konflikt międzypokoleniowy oparty na wzajemnym niezrozumieniu, głębokim żalu i rozczarowaniu.

Od czego zależy sukces sukcesji?

Podstawą jest zrozumienie i wzajemny szacunek dzieci i rodziców. Sukces sukcesji leży w dobrym kontakcie stron i przygotowaniu całego procesu po wcześniejszym uzgodnieniu swoich w nim ról. Starsze pokolenie powinno umieć wycofać się i zostawić wolną rękę młodszym. Młodsi natomiast – doceniać i szanować dorobek rodziców. Dzieci powinny wcześniej mieć możliwość poznać i zrozumieć funkcjonowanie przedsiębiorstwa oraz uzgodnić z rodzicami swoją pozycję.

W procesie przejmowania firmy ogromną rolę odgrywają relacje, które łączą rodziców i dzieci. W trudnych sytuacjach na jaw wyjdą wszystkie wzajemne pretensje i skrywane wcześniej żale. Trzeba umieć je rozwiązać poza firmą, tak, aby pracownicy nie byli świadkami konfliktów. Zespół obawia się zmian, jakie stoją za sukcesją. Prawdopodobnie będą starali się także wykorzystać tę sytuację dla siebie. Warto tworzyć zgrany zespół rodzic-dziecko w oczach waszego zespołu, pokazywać ciągłość wymogów i standardów pracy przy wprowadzaniu mądrych, nowoczesnych modyfikacji.

Czy się lubimy?

Kluczową kwestią; wręcz warunkującą udane przejęcie firmy, jest pytanie: czy lubię i cenię mojego rodzica/dziecko jako człowieka? Czy chciałabym przyjaźnić się z takim człowiekiem i z nim pracować? To zupełnie co innego niż miłość pomiędzy dziećmi i rodzicami. Przy prowadzeniu biznesu nie jest ważna miłość, tylko przyjaźń. Wtedy możemy jasno ocenić, czy, jako dorośli ludzie posiadający swój zasób wiedzy i odrębne doświadczenia, możemy razem zbudować sukces firmy?

Dobrze, kiedy rodzic nie upiera się przy swoim sposobie na zarządzanie przedsiębiorstwem. Młodsze pokolenie będzie chciało pracować inaczej – po swojemu. Niech rodzice będą świadkami ich „nowego” i własnego sukcesu. Niech uczeń przerośnie mistrza. Tego wszystkim życzę 😊

Autor: Izabela Kielczyk, psycholog biznesu, psychoterapeuta i trener ludzi biznesu, właściciel i Generalny Dyrektor Zarządzający Bellako 

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

NEWSLETTER

HUMAN RESOURCES
HOT NEWS

OSTATNIO DODANE
SOCIAL HR CORNER